Stanisława Gołdyn (ur. 1953)

Mieszka w Ochotnicy Dolnej. Dyplomowany rolnik. Pracuje na gospodarstwie rolnym.
Pisze wiersze gwarą oraz językiem literackim. Pisze o wiejskim życiu, okolicznościowe, o przeszłości, o górach.
Pisze humorystyczne wiersze ale również bardziej mroczne.
Publikowała swoje wiersze w „Podhalaninie” i „Z Gorców”. Pisze już od ponad 20 lat. Pomysły czerpie z życia z przeszłości, z kultury z Gorców. Jej wiersze promują kulturę i przyrodę Gorców i Ochotnicy.

 

Wybrane wiersze:



Smak chleba

„Ni ma ci to ni ma jako w Ochotnicy,
Urośnie jabusko na suchy jedlicy.
Łącka ci sie nawet zimą zazieleni,
Jak ino w robocie nie bedzies sie lenił".

Tak downo śpiywali nasi praojcowie
I wiele jest prawdy w kozdziutkim tym słowie
Bo kiej na cłowieka cięzko chwila przyjdzie,
Jak bedzie robotny to sie oprze biydzie.

Górol słynie z tego, ze syćko potrafi.
Chyci sie roboty jako mu sie trafi.
Przemierzy szmat drogi za pracą i chlebem
Cy to pod ojczystym, cy pod obcym niebem.

Znają go we wszystki krajach Europy,
Na obcy kontynent stawio swoje stopy.
Zdala od parafii, rodziny i domu
Jest ambasadorem swojego regionu.

Gotowy do wyzwań, nie znający strachu
Spotkos go w warsztacie, na murze, na dachu
Zyjący w pośpiechu, na pracy skupiony
Licy na opatrzność i „Zdrowaśki" żony.

Nie strasne mu mrozy, ni letnio spiekota
Doskwiyro mu ino rozłąka, tęsknota.
I w ustach mu dźwięcy dziecięce pytanie:
„Kiej tata na stałe z nami pozostanie".

Lec na to pytnie ni ma odpowiedzi.
Nic cłek nie osiągnie kiej bezcynnie siedzi.
Kcąc iść z duchem casu, zdążyć za zmianami
Musis kręcić głową i rusać rękami.

Ni ma nic za darmo, prawda to jest święto.
Kto jeździ po świecie, niech o tym pamięta
Kces sc byt poprawić? kapke sie wzbogacić?
Trza swoje wyciyrpieć i cene zapłacić.


Dwa światy

Cas raśko leci, roki mijają
Juz młodzi rządy w swyk rękak mają.
A jo sie życiu przyglądom z boku,
Widzę różnice na kozdym kroku.

Wieś sie rozwija, gmina piyknieje,
Łatwi sie zyje, lepi sie dzieje.
Górą rozsądek i demokracja,
Gdzie większość głosów tom jest i racja.

Momy otwartą drogę do świata,
Przybywo budów kozdego lata,
Tutaj pobocze, tom mostek nowy,
Dalej barierki, mur oporowy.

Kwietnie rozrywka, biznes sie kręci
Luksus życiowy kozdego nęci.
Młodzież przoduje w modzie, ogładzie,
Na wykształcenie swe nacisk kładzie.

Gmina co niegdyś była „drewniano"
Juz downo stała sie „murowano".
Ład i porządek wsędy panuje
Wymogi Unii chłop akceptuje.

Jakby tak dziadki z grobów powstali
Juz by swych zagród nie rozpoznali.
Kiedyś chałupa, płot pochylony,
Dziś dom wygodny, wyposażony.

Stary świat zniko, z areny schodzi.
Na nowe tory pchają go młodzi.
Licy sie nowość, pomysł, technika,
Obecno wsędy elektronika.

I ino casem jesce sie zdarzy,
Ze dziadek z wnuckiem swoim pogwarzy.
Przywoła przeszłość, kraj lat dziecinnych,
Pewnie scęśliwy, lec jakże inny.

Opowie o tym jak boso hasał,
Kiej krowy, owce na holi pasał,
Jak se fujarki strugoł z patyka
I nosił wode wprost ze strumyka.

A wieczorami porą zimową
Zapalał w kuchni lampę naftową,
Odrobioł lekcje i marzył w skryciu,
O wygodniejsym, łatwiejsym zyciu

Wnucek w skkupieniu dziadka wysłucha,
Spoźry mu w ocy, nastawi ucha,
Przytuli główke i zanim zaśnie
Sepnie cichutko: "Dzięki za Baśnie"


Ziemio moja

Ziemio moja rodzinna, między Gorcami skryta
Zielenią łąk i lasów niczym pierzyną okryta.
Wciąż sławię Twoje piękno, zachwycam się urokiem,
Boś bliska memu sercu i droższa z każdym rokiem.

Tu ślad mego dzieciństwa, tu płynie wiek dojrzały
Mnóstwo spraw rozmaitych, radości dużych i małych.
Gdziekolwiek spojrzę dostrzegam niepowtarzalne widoki
Na wielu tych wzniesieniach stawiałam swoje kroki.

Cieszę się każdą chwilą i „Carpe diem" powtarzam.
Nie warto dnia marnować, taki sam się nie zdarza.
Kocham ciszę i spokój, zwykła codzienność mnie wzruszy.
Potrafię odnaleźć piękno w leśnej, gorczańskiej głuszy.

Chcę kroczyć z duchem czasu, nadążyć ze zmianami,
A jednak ku przeszłości wciąż powracam myślami.
Tam historia, zwyczaje, tam tkwią moje korzenie.
I niech tak pozostanie, zasady tej nie zmienię.

Czy postęp jest mi obcy? Nie! Bardzo głośno krzyczę.
Tak wiele zmian na lepsze za jednym tchem wyliczę.
Pięknieje nasza wioska. Serce mi duma rozpiera.
Z nową ochotą i werwą do pracy się zabieram.


Rocznica „Krwawej Wigilii"

Do ciebie się zwracam rodaku mój młody
Co nie wiesz jak straszna jest wojna.
Ciesz się i ogłaszaj, że twoja ojczyzna,
Jest teraz bezpieczna i wolna.

Lecz nie depcz przeszłości, uszanuj historię
Niech pamięć trwa wiecznie w narodzie.
O tych co ginęli i krew przelewali
Na lądzie, w powietrzu, na wodzie.

I tu, obok Ciebie są miejsca pamięci
Więc zwolnij bieg życia na chwilę.
Hołd oddaj należny tym co spoczywają
W zbiorowej, cmentarnej mogile.

Niech „krwawa wigilia" refleksję w nas wzbudza
Niech uczy czas cenić spokojny
I z piersi niech okrzyk donośny wyrywa,
Że nigdy nie chcemy już wojny.


Działaczom Związku Podhalan

Kielo razy widzę Wąski sztandar nowy
Zawdy mi przychodzi ten pomysł do głowy.
Coby sie Wom syćkim niziućko ukłonić.
Rąbek swoik myśli przed Womi odsłonić.

Wyście są ozdobą i solą tej ziymi,
A my sie scycimy cynomi Wasymi.
Stoicie na straży tradycji i wiary,
Bronicie wolności, honoru i gwary.

Dzięki Wasym trudom, staraniom, pomocy
Zoden cłek w parafii nigdy nie zabocy
Jakie to zasady i jakie wartości
Trza zachować w sercu do samej starości.

Strój góralski piykny, wiec go z dumą noście.
Niek go podziwiają tak swoi jak goście.
A jeśli fto talent do tońca dziedzicy,
Niekze nie ustaje i wse nogi ćwicy.

Kiej sie zgromadzicie na jakie posiady
Spiywojcie tak głośno kielo docie rady.
Niek Wos chęć działonio jednocy i scala,
Byście nadal byli tężyzną Podhala.

Zaś tym gospodyniom co w kole działają
I kozdą impreze we wsi doglądają
Zyce, by ich kuchnia zawdy przebogato,
Rozbudzała smaki tak w zimie, jak w lato.

By Wase oscypki, kołoce, kwaśnica
Słynęły w regionie tak jak śliwowica.
Cobyście przez swoje przysmaki, specjały
Prościutko do serca męskiego trafiały.

I niek sie Wom syćkim spełni to zycenie
By sło w Wase ślady młode pokolenie.
Coby wnuk jak dziadek kochoł swoje góry
I chlubił sie pięknem góralskiej kultury.


Starodowne casy

Żyje juz dość długo na tym Bożym świecie
A starość nie radość — dobrze o tym wiecie.
Lec nim zanimoge, do końca zdziadzieję,
Bede opowiadać starodowne dzieje.

Ni ma juz tych ludzi, ftorzy downo tymu
Sprzyjali dzieciństwu, wzrastaniu moimu.
Zyją jesce ino w myślach i pamięci.
A kiej ik wspominom łza się w oku kręci.

Jakież piykne były te długie wiecory
Od samej jesiyni do zimowej pory,
Kiej w obszernej izbie, przy lampie naftowy
Zbiyrali sie gazdy na wozne rozmowy.

Radzili se wtedy o przeróznych sprawach.
Chrzcinach i weselach, o wadźbach i prawach.
Jeden dlo drugiego stał sie adwokatem,
Godoł jak zyć mądrze i ciesyć sie światem.

Bywoł cas na żarty, na wszelkie zwierzenia
I chwila porady jak wyjść z utropiynia.
Nie ciązyła ludziom polowo robota,
A kiejś na nich patrzoł - myślołeś -wspólnota.

Stałym punktem obrad przy takiej okazji
Były opowieści z domieszką fantazji.
Nasłuchoł sie cłowiek przeróznych nowinek
O strachach i duchach, praktykach boginek.

Co sie potem działo w tej dziecięcej głowie
Tego moje pióro teroz nie wypowie.
Wozne, ze te dziwy krew w żyłach mrożące
Były dlo mnie wtedy interesujące.

Odszedł świat baśniowy, świat przeżyć dziecięcych,
Choć jesce casami w usach moich dźwięcy
Głos bliski, znajomy, z daleka płynący,
Tak ciepło, serdecnie, po downemu brzmiący.

Walą sie koliby, sopy i sałasy,
Ftore pamiętają starodowne casy.
Nie usłysys dzwonków na gorcańskiej holi,
Nikt owiec nie pasie i watry nie poli.

Syćko to ostaje ino we wspomnieniach,
Bo świat idzie naprzód i musi sie zmieniać.
Ni ma co narzykać, lepi zyją młodzi.
A przywołać przeszłość? To chyba nie szkodzi.


Ojcowizna

Ojcowizna to ta ziymia na gorczańskim stoku
To szum lasu. zapach łąki, szmer górskich potoków,
To te zboza co sie latem lak przepiykne złocom
Polne zioła, barwne kwiaty co w słonku migocom

Ojcowizna to ta gwara jakie ni ma nika.
Pieśni downe, zwycoj stan i swojsko muzyka
To te stroje regionalne nosone od święta.
To kapelus i ciupaga co dziadka pamięta

Ojcowizna to te domy stojące wzdłuz drogi,
Nisko chata, ściana zagród i znajome progi,
To portrety i pamiątki forte cenić trzeba,
Stare sprzęty, stół kuchenny, smak wiejskiego chleba

Ojcowizna to te groby, przodków nasyk kości
To historia, dzieje rodu i pamięć przeszłości.
To te krzyze na wiyrsyckak przed laty wzniesione
I pomniki bohaterom wojny poświęcone.

Syćko co Ci drogie, bliskie co nudzi wspomnienia
Ceń, ochronioj i przekazuj hen na pokolenia.
Niek syn kocho ojcowizne, niekze wiedzom młodzi,
Ze cłekowi tom nojlepi kany sie urodził.


 
  • Na niniejszej stronie można podziwiać prace twórców ludowych współpracujących ze Stowarzyszeniem LGD „Gorce-Pieniny”, którzy zdecydowali się pokazać swoje prace.