Zawartość tej strony wymaga nowszej wersji programu Adobe Flash Player.

Pobierz odtwarzacz Adobe Flash


Partnerzy LGD

Gmina Czorsztyn
 

Gmina Krościenko n/D


Gmina Ochotnica Dolna


Miasto i Gmina Szczawnica

Polecane strony

 

 

 

 

 

 

 

 

Zapach oscypka i trawy - Tygodnik Podhalański 12.07.2007

Kto w miniony weekend odwiedził Krościenko lub Ochotnicę Dolną, poczuł atmosferę sprzed wielu lat. Były kolorowe stragany, zawody w koszeniu psiory oraz niezwykłe wspomnienia górali.

 

Choć w sobotę, a nie tradycyjnie, w poniedziałek, w amfiteatrze, a nie na rynku, krościeński jarmark cieszył się dużym zainteresowaniem. Jedni przyszli posłuchać góralskiej muzyki i opowiastek, inni potargować się przy straganach. Ci ostatni mieli w czym wybierać. Stoły uginały się od cyfrowanych portek, wyszywanych i malowanych na szkle obrazów, smakołyków z pasiek oraz bacówek.

- Moje stoisko jest pełne wyszywanek i szydelkowych ozdób -tłumaczyła, czekając na kupujących, Anna Oleś z Krościenka. - Zależy mi na oryginalności, a że człowiek ma różne pomysły, stąd wydziergany szydełkiem statek "Biała Dama".

- Kto chce kupić kompletny męski strój góralski, musi nastawić się na spory wydatek

- uprzedza Jan Kubik, muzyk specjalizujący się w krojeniu i wyszywaniu strojów regionalnych. - Cyfrowane portki kosztują około tysiąca złotych. Trzeba też kupić kierpce, pas, koszulę, kamizelkę, serdak i kapelusz. Myślę, że 4 tys. zł to mało, żeby się ubrać jak należy.

Zakochani w góralskich nutach podziwiać mogli również stoisko Stanisława i Marii Czepielów, na którym dumnie prezentowały się skrzypce, altówki, gęśle, złobcoki i oktawki. Obok nich można było podziwiać drewniane rzeźby, gorsety i kamizelki.

 

Poniedziałek z Łemkami...

Krościenko jest jedną, z niewielu gmin na Podhalu, która może się pochwalić długą historią jarmarków. Pierwsze z nich organizowano już w XVI wieku. Początkowo handlarze z towarem przyjeżdżali cztery razy do roku (na Zielone Świątki, odpust ku czci Wszystkich Świętych, św. Annę oraz św. Michała). Oprócz jarmarków funkcjonowały tu także tradycyjne targi, podczas których można było kupić rozmaite produkty. Cotygodniowi bywalcy po żarno i osełki ustawiali się w kolejce do kupców z Krośnicy i Kluszkowiec. Pierzyny i poduszki napchane gęsim puchem najchętniej kupowano od gaździn z Maniów i Sromowiec Niżnych. Mistrzami w produkcji drewnianych kół byli kołodzieje z Obidzy. Skórzane końskie uprzęże dostarczali rzemieślnicy z Nowego Targu. Z glinianymi garnkami do Krościenka przyjeżdżali kupcy z Grybowa. Podegrodzie i Łącko dostarczało na targowisko dorodne owoce.

- Podczas jarmarku można było kupić wszystko - od guzików po gorset góralski - wspomina Krystyna Aleksander, malarką i poetka z Krościenka. - Prawdziwą atmosferę jarmarków tworzyli Łemkowie 'ze Szlachtowej i Jawórek. Ich drewniane zabawki, robiły prawdziwa furorę. To u nich można było kupić bujane koniki, grzechotki, motylki oraz koszyki, łyżki, maselniczki, pudełka na ser oraz drogą, lecz niezwykle smaczną kiełbasę, boczek i słoninę.

- Kiedyś były zupełnie inne jarmarki, niż teraz - przekonuje Jan Kacwin, regionalista i muzyk. - Co drugi poniedziałek zjeżdżali do Krościenka handlarze z całej okolicy - od Łącka po Maniowy. Ze swoim towarem stali także Żydzi. -Byli oni mistrzami w

handlu - dodaje Krzysztof Koper, autor książki "Z dziejów Krościenka nad Dunajcem". - Mieli do perfekcji opanowany marketing i obsługę klienta. Jeśli ktoś w sobotę chciał u nich zrobić zakupy, dostawał klucze, do sklepu. Wcześniej jednak musiał przysiąść na Boga, że nie zabierze więcej towaru niż potrzebuje.

 

Kosiarze na start

W niedzielę zabawa przeniosła się z Krościenka do Ochotnicy Dolnej, gdzie po raz kolejny odbyły się "Gorczańskie Kośby". Były zawody w koszeniu trawy, podczas których liczyła się szybkość, dokładność oraz szerokość pokosu. Nie obeszło się bez wiązania snopków, stawiania kopek oraz degustacji potraw regionalnych.

By zrozumieć tradycję kośb, trzeba sięgnąć do historii. Według niej górale z Gorców wynajmowani byli do pracy w polu przez gospodarzy z Nowego Targu. Koszeniem swoich ogrodów oraz polan położonych wysoko w górach zajmowali się dopiero po powrocie z zarobku. Do pracy organizowali się w ramach pomocy sąsiedzkiej na zasadzie tzw: odrobku. Koszenie pól rozpoczynali z poranną rosą, gdyż trawę "psiorkę" najlepiej było ścinać mokrą.

 

Organizatorem dwudniowej imprezy było Stowarzyszenie GORCE PIENINY Zabawę przygotowano w ramach projektu: "Podniesienie atrakcyjności turystycznej i kulturalnej wsi pienińsko-gorczańskich. Szlak atrakcji turystycznych w dolinie Dunajca", realizowanego z pilotażowego programu "LEADER+ SCHEMAT II".

Tekst i fot: Aneta Dusik

 
Dodaj link do:
www.facebook.com